Pani Maria Szyszkowska po raz wtóry zajęła się problemem eutanazji. Spróbuję zwięźle podyskutować z autorką,
Autorka pisze: Należy odróżniać zabijanie człowieka, samobójstwo oraz eutanazję. Zabijanie człowieka od samobójstwa odróżnia każdy, natomiast eutanazja, to jest zwyczajne morderstwo nazwane bardziej elegancko - ot, jeden więcej eufemizm. Nie wiem, czy pani Szyszkowska uważa czytelników za idiotów, czy też sama ma problem z odróżnianiem morderstwa od samobójstwa.
Morderstwem, szanowna pani, nazywamy świadome zabicie niewinnego czlowieka, który nam w żaden sposób nie zagraża. Fakt, że to on prosi o zabicie, nie zmienia istoty rzeczy. Eutanazja to morderstwo.
Dalej pani filozofka wydumała, że ludziom się wydaje, iż naziści w obozach koncentracyjnych dokonywali eutanazji. Nie wiem, skąd to kobiecinie przyszło do głowy, bowiem ja na taki wpis nie natrafiłem. Eutanazję wprowadził Hitler dla Niemców nieuleczalnie chorych, a nie dla więźniów. Tych ostatnich po prostu mordowano bez używania eufemizów. Co najwyżej rodzinę zawiadamiano, że więzień zmarł z naturalnych powodów.
Później mamy wynurzenia pani Szyszkowskiej pouczającej nas, kiedy morderstwo o nazwie eutanazja może być popełniane.
Pani profesor po raz kolejny poucza nas, że żadna ze spierających się stron nie powinna narzucać swoich poglądów całemu społeczeństwu. Pytam zatem panią: a czymże są pani teksty, jak nie próbą narzucenia społeczeństwu swoich poglądów? Po kiego grzyba publikuje pani swoje poglądy?
Jeżeli chce pani sama decydować o swoim odejściu z tego świata, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby sobie pani zafundowałą samobójstwo. Nie może się pani jednak domagać, aby ktoś panią ukatrupił, lub dopomógł w samobójstwie. Tu wchodzi w grę wyłącznie samoobsługa.
Komentarze